Żyjemy w czasach w których im dziwniej, tym lepiej. Zdecydowanie lubimy urozmaicać sobie życie i zdecydowanie nie umiemy żyć bez KAWY. Niestety czasy PRL, z 2 łyżeczkami "fusiastej" w szklance z "koszyczkiem", dawno mineły. Dzisiaj nie wiedząc czym jest Espesso, Americano, Flat White czy Latte, nie możemy nazywać się prawdziwymi smakoszami tego trunku. A to niestety nie koniec. Ostatnio obok nazw, które kojarzymy chociażby ze słyszenia, kawiarnie kuszą nas także słowami Drip, Chemex czy aeropress. Jak więc nie zwariować w tym słowniku kawiarnianych pojęć?

Zacznijmy od początku. Wbrew pozorom te "egzotyczne" słowa nie są nazwami nowych gatunków czy kawowych drinków, są to po prostu sposoby parzenia kawy. I chodź sama, nie jestem wielkim kawowym wirtuozem, to mam dla Was małą ściągawkę dla laików. 

Kawy można podzielić na te z ekspresu i przelewowe. Pierwsze, kawy włoskie, bazują na tzw. Espresso, czyli skoncentrowanym naparze z drobno zmielonych ziaren z bardzo małą ilością wody. Dodanie do espresso gorącej wody, przedłuży żywotność napoju i da nam Americano. Kawy te zdecydowanie różnią się w smaku, natomiast mają takie same stężenie. Jeśli więc, chcemy czegoś mocniejszego, sięgnijmy po Doppio, czyli podwojone espresso. Ta kawa postawi na nogi, nawet największego śpiocha. Osobiście nie wyobrażam sobie niestety kawy bez mleka. Flat White, czyli płaska biała, to po prostu espresso zalane gorącym mlekiem, a zwieńczone pianką to Capuccino. To nic innego jak espresso z dodatkiem spienionego mleka. Moją ulubioną jest jednak Latte. Jeżeli tak jak ja lubicie mleko z kawą, to będzie idealna. Espresso zalane jest w stosunku 1:3 gorącym, spienionym mlekiem. Zdradzając swój sekret, lubię ją również dlatego że zawsze pięknie wygląda na zdjęciach :) W przeważającej części pozostałe napoje są odmianami tych wyżej wymienionych. Różnica polega jedynie na proporcjach, konstrukcji lub dodatkach.  


Klasyczny ekspres odchodzi jednak do lamusa, czas na erę parzenia kawy! Czym kawa ta różni się od typowego espresso? Za każdym razem wychodzi trochę inna. Jest zdecydowanie dużo lżejsza i bardziej orzeźwiająca. Możemy się nią delektować i odkrywać coraz to nowsze nuty smakowe. Ja nazwałabym to po prostu "eksprymentowaniem", co idealnie współgra z naczyniami używanymi przy tych technikach parzenia. Najbardziej dizajnersko wygląda Chemex, spotykany już we wszystkich modnych kawiarniach. Kształtem przypomina trochę karafkę, trochę naczynie rodem z pracowni chemicznej, z pewnością nie bez powodu bo wynaleziony został przez niemieckiego chemika Petera Schlumbohma. Bardzo cienkie szkło i drewniana obręcz w zestawie z bardzo grubymi filtrami pozwala uzyskać delikatny, klarowny, wręcz herbaciany wywar. Dużo łatwiejszą metodą parzenia jest Drip. Stożkowe naczynie i filtr do którego sypiemy kawę. Kawa ta jest dużo gęstsza i pozwala na wydobycie wielu nut, zarówno kwiatowych, owocowych jak i tych słodszych karmelowo-orzechowych. Aeropress, czyli najnowsza metoda parzenia kawy, przypomina kształtem strzykawkę. Został stworzony przez firmę Aerobie, szczycącą się stworzeniem przedmiotu, najlepiej latającego i najdalej rzuconego przez człowieka na skalę światową. Jest to gadżet, prosty w obsłudze, który można zabrać ze sobą dosłownie wszędzie, a na dodatek, pozwala na przyrządzenie kawy porównywalnej z tą otrzymywaną z ekspresów za pare tysięcy złotych. Możliwość modyfikowania wielu parametrów parzenia, które w rezultacie dają orzeźwiający, owocowy napar, o większej mętności niż z dripa. Te sposoby zaparzania kawy, zdecydowanie stawiają ją na dużo wyższym poziomie.  

Która, więc kawę wybrać dla siebie? W dużej mierze zależy to od własnych upodobań, pory dnia, nastroju czy okoliczności. Według mnie najlepiej wypróbować wszystkie i znaleźć swoją ulubioną, W końcu według naukowców, picie do 4 filiżanek dziennie jest bardzo zdrowe! 


Zdjęcia: Igor Świeczak


Dajcie znać w komentarzach jaka kawę pijecie na codzień i gdzie w Waszych miastach można spotkać te najbardziej wymyślne!